Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi miok z miasteczka . Mam przejechane ponad 20000km (15913.58 opisane na bikestats, w tym 2767.60 w terenie) .

Jeżdżę ze śmieszną prędkością 17.58 km/h i się wcale nie chwalę.


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy miok.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

<100;200>km

Dystans całkowity:3332.00 km (w terenie 508.00 km; 15.25%)
Czas w ruchu:170:02
Średnia prędkość:18.27 km/h
Maksymalna prędkość:85.00 km/h
Suma podjazdów:2457 m
Suma kalorii:20482 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:119.00 km i 6h 32m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
115.42 km 3.00 km teren
06:56 h 16.65 km/h:
Maks. pr.:85.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy:775 m

Góry Świętokrzyskie z robotami (2/4)

Środa, 4 sierpnia 2010 · dodano: 10.08.2010 | Komentarze 5

Budzę się znowu o 6:00, tak się zostało od szkoły, a później uczelni:/
Rano śniadanko na kuchence, potem ruszamy do Huty Samsonów.

Samo szycie
Radkowi cały czas urywają się sakwy, dobrze że poprzedniego dnia załatwiłem trochę sznurka w sklepie. Przy pomocy scyzoryka szyję zaczepy. Robota męcząca, bo w szpikulcu nie było oczka żeby przewlec sznurek. Po kilkudziesięciu(!) minutach udaje się.



Huta Samsonów

Zmęczony jestem

Dąb Bartek i obiadek luxus


Po obejściu Bartka idziemy na przeciwną stronę ulicy, pod wiatę. Gotujemy wcześniej zakupiony ryż, oraz zupki (na dwie kuchenki).
Tym sposobem mamy luxusowy, dwudaniowy obiad:)
Ryż z Radkowym dżemem był super.

Podjazdy, zjazdy i jazda


Ta sprawa wyglądała strasznie, przynajmniej dla mnie. Kolana i ciężar (woziłem wszystkim jedzenie i inne dodatkowe klamoty) nie pozwalają mi efektywnie podjeżdżać. Przed każdym podjazdem ja zostaję sam, a Ola z Radkiem mkną do góry.
Często prowadziłem rower.

Zjazdy nie byłyby takie złe, gdyby nie to, że brakowało mi przełożeń w napędzie planetarnym:(

A to nabiło się samo, bez mojego pedałowania

Po płaskim jechało się ok, głównie w cieniu Radka;p


Ola z Radkiem namawiają się jak szybko zostawić mnie w tyle:)

Świętokrzyski Park Narodowy - ucieczka;)
Nie mogłem wytrzymać z nimi jazdy, pod koniec dnia kończy się przyjemność i zaczyna zwykłe tyranie.
Postanawiam oderwać się od mojej grupki i pojechać po swojemu.
Robię zdjęcie mapy i ruszam przed siebie.


Zjeżdżam w głąb Parku Narodowego, bo nie dobrze mi było od asfaltu.

Jak to zwykle bywa ze mną, po wjechaniu 2km w las zgubiłem ścieżkę:)

Było przyjemnie, nie obchodziło mnie że noc spędzę w lesie, ale jednak zdecydowałem się wrócić, bo nie wiedziałem gdzie trafię (bez kompasu).
Wtedy BARDZO, BARDZO, BARDZO żałowałem że nie wziąłem kasku, bo czekał mnie cudowny zjazd po kamyczkach, musiałem ograniczyć się do 25km/h i tak było niebezpiecznie.

Wyjeżdżam z powrotem na asfalt, a zaraz szok:

Oddzielny pas dla rowerów:)


Widok na góry nocą

Dołączam do Oli i Radka, Radek smutny że nie zaliczyliśmy Świętego Krzyża, a ja szczęśliwy:)

Po ciemku jechało się dobrze, głód zwalczyłem super batonikiem z chleba i kabanosa - nie mogę jeść czekolady:( - nie tak kuszące, ale mięsko też dobrze zadziałało.

Do bardzo późna szukamy jakiegoś lasku, Ola chyba prowadzi rower podczas snu, jest tak zmęczona, podobnie ja.

Dane wyjazdu:
121.57 km 0.00 km teren
06:26 h 18.90 km/h:
Maks. pr.:36.50 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:329 m

Wyjazd z robotami:) (1/4)

Wtorek, 3 sierpnia 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 1

Jadę z Radkiem i Olą. Sam się dziwię, że się zgodziłem, bo to dwa roboty do jeżdżenia;p
Podczas planowania mówiłem Radkowi, żeby oszczędzał moje kolana i po górkach powyżej 110km będę miał problemy. Ale co tam... Mimo tego że zrobiliśmy 121km, oni jeszcze więcej, to okazało się że planu na dziś nie wykonaliśmy (kilkanaście km).

Rano wstaję o 6 i bogatszy o doświadczenia z poprzedniej wyprawy, wcinam solidne śniadanie, kilka bułek + miska makaronu:)
Do bidonu jak zwykle Litorsal, sprawdzający się doskonale.
Ociężałe nogi po wczoraj, za długa przerwa jednak była.

shame on me!
Dojeżdżam do Dłutowa, bo tam się umówiliśmy, żebym nie nadrabiał trasy.
Ola jedzie na szosówie i spakowała się lepiej ode mnie:) shame on me!

Super się zaczyna!
Poprawiam Radkowi sakwy, bo się oberwały. Ma się te sprawne paluchy:)

Wziąłem moją ultra-lajt kuchenkę na denaturat, który kupuję w sklepie z farbami za śmieszne 5zł.

Daj kamienia! I gumkę

Radkowi mimo poprawek ciągle spadają sakwy, Ola poświęca swoją gumkę do przywiązania sakwy i to bardzo pomogło. Przy okazji wyszło na jaw dlaczego sakwa spada - Radek woził tam kamienie:)

Tak naprawdę, to kubek porcelanowy i sporo innych ciężkich rzeczy, rzep nie wytrzymywał. Zostałem tragarzem, żeby nie było dalszych problemów. I lajtowanie poszło w pizdu!


Ola, Michał, Radek (rowery)

Oj zrobiło się nieładnie: Deeeeszcz i nogawki



Po południu łapie nas deszcz - chowamy się w sklepie. Deszcz przechodzi, więc jedziemy. Niestety jest chłodno i zaczynają boleć kolana, Radek daje mi swoje nogawki. Byłem zdziwiony, że są tak komfortowe:), nawet po zmoknięciu. Co prawda musiałem się posiłkować długimi nogawkami, bo wiatr wychładzał mokre nogawki.

Fabryka gwoździ (Maleniec)

Jedziemy do fabryki gwoździ. Otwarta do 20, jest 19:40?, dzownię, nikt nie otwiera, dzwonię kolejny raz, jeszcze raz, chyba z 10minut, aż ktoś przyszedł. Miły pan powiedział że i tak byśmy nie zdążyli, ale nas wpuści.


Fajnie, że Radek nas tam wziął, ciekawe miejsce, jeszcze ciekawsze po odpaleniu maszyn, kiedy widzi się jak to wszystko pracuje.

Dostałem gwoździa na pamiątkę


I nawet prysznic był, ale nie zdążyliśmy skorzystać.
Wyruszamy w poszukiwaniu miejsca na nocleg, kiedy Radkowi przypomina się że zostawił w fabryce okulary;p

K*rwa!
Myjemy się szybko z Radkiem i do śpiworów - oni wzięli tylko folie NRC, ja wygodnicki karimatę.
Wieczorem jestem bardzo zmęczony, bardzo pomaga mi Radek, który do północy, albo dłużej hałasuje telefonem - klik, klik, wrrrrrrrr*,wrrrrrrrrr - sms, klik, klik, wrrrrrrrrr,wrrrrrrrr - sms i tak w kółko.

*wrrrrrrrr - odgłos wibracji telefonu

Trasa
Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Dobroń Duży -> Mogilno Duże -> Róża -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Dłutów -> Leszczyny Małe -> Tążewy -> Górki Duże -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutowławice Rządowe -> Mąkoszyn -> Wodzin Majorancki -> Wodzin Prywatny -> Wodzin Majorancki -> Mąkoszyn -> Lutosławice Rządowe -> Wola Kamocka -> Lubanów -> Papieże -> Doły Brzeskie -> Brzoza -> Karlin -> Piotrków Trybunalski -> Zalesice -> Kałek -> Przygłów -> Sulejów -> Niewierszyn -> Sieczka -> Kawęczyn -> Aleksandrów -> Janikowice -> Marianów -> Siucice -> Zdyszewice -> Pilichowice -> Żarnów -> Nowa Góra -> Łysa Góra -> Grębenice -> Maleniec -> Wyszyna Rudzka

Dane wyjazdu:
102.00 km 8.00 km teren
06:05 h 16.77 km/h:
Maks. pr.:40.90 km/h
Temperatura:32.0
Podjazdy: m

Wzdłuż granicy niemiecko-polskiej -> Dzień 4

Środa, 21 lipca 2010 · dodano: 22.07.2010 | Komentarze 0

Upał!!
Brakuje nam dobrych map. Kupiłem 2 w Niemczech, ale są drogie i słabe. Mają tam super ścieżki, gładkie i wszędzie prowadzą. Jazda nimi to przyjemność. Dzisiaj całość trasy w Polsce. Od razu w oczy rzucają się ładniejsze dziewczyny.


Rano budzi nas kombajn ruszający w pole.
Cały dzień spędzamy w Polsce. Końcówka dnia dramatyczna (poszukiwania sklepu i noclegu).


Fort Żabice




Ruiny zamku Joanitów w Słońsku

Park Narodowy Ujście Warty


Jechaliśmy przez PN, ale kładka nagle się kończy.
W siedzibie PN biorę stempelek na odznakę KOT i korzystam z łazienki - pierwszy raz widzę się w lusterku od 4dni, dziwnie się bez tego czułem;p

W Kostrzynie książeczka PTTK zostaje podbita w Bramie Berlińskiej. Dostaję mapę od fajnej dziewczyny.

Końcówka dnia
Zostaliśmy zmyleni przez mieszkańców, że jest jakieś przejście na skróty do kolejnej miejscowości. Straciliśmy przez to ponad półtorej godziny!
"Tutaj taka dobra leśna droga jest" - ta dobra leśna droga okazała się prawie tak piaszczysta jak na plaży. Nie dało się jechać, byliśmy bardzo wkurzeni z Mikołajem. Co chwila spadała butla z wodą na noc i ranek.

Zmęczeni i zdesperowani postanawiamy przeprawić się przez pole, szło się nieprzyjemnie, bo było zalane, bagniste, pełno muszek. Mikołaj poszedł na zwiady, ale pole było poprzecinane rzeczkami, więc musieliśmy się wracać!

Haha! Morale+
Mikołaj znajduje scyzoryk w błocie, Victorinox jak się okazało i daje mi go, bo ma już swój:) podniosło to moje morale i miałem jeszcze siłę żeby jechać.

Po zaciągnięciu języka w leśniczówce, dowiadujemy się jak jechać normalną drogą. Goni nas noc i wizja głodu:/

Końcówka dramatyczna, bo szukamy sklepu, a we wsiach nigdzie nie było. Mikołaj uparł się na camping, bo chciał się "normalnie" umyć. We wsi trafiamy na właściwą osobę we właściwym czasie i każe powołać się na swoje nazwisko (Głowacki), tak więc we wsi docelowej dostajemy nocleg za free;p


Brain-failure
Zaczyna się brain-failure, z tego co zaobserwowałem zarówno u mnie i u Mikołaja - powtarzamy te same sformuowania po kilkaset razy dziennie (typu 'po prostu ...').

Trasa: Gorzyca -> Fort Żabice -> Czarnów Śląsk (zamek joanitów) -> Kostrzyn -> Szumiłowo -> Namyślin -> Kłosów (zgubieni) -> Czelin -> Gozdowice -> Stare Łysogórki

Dane wyjazdu:
113.00 km 6.00 km teren
05:54 h 19.15 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:35.0
Podjazdy: m

Wzdłuż granicy niemiecko-polskiej -> Dzień 3

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 22.07.2010 | Komentarze 0


Celem dnia trzeciego był Frankfurt nad Odrą. Pogoda dopisała, gorąco, 35st(?).

Stopka;p, wałem wzdłuż Odry

Dobrze się jechało, można się skupić na otoczeniu, a nie patrzeniu pod koła jak u nas.
Mikołaj traci stopkę, znowu mu coś odbiło - postanowił się wdrapać na słup graniczny podpierając się rowerem obciążonym sakwami - stopka złożyła się jak scyzoryk, ale nie w tą stronę co trzeba;p




Frankfurt - fotos machen?
Droga do Frankfurta to długi, 6% zjazd (jadąc z południa). Jadę z baniakiem wody na bagażniku, żeby nie spowodować tragedii musiałem ograniczać prędkość.
We Frankfurcie udaję się do informacji turystycznej, ale pani poleciła mi wziąć stempelek do KOTa z kościoła Mariackiego.


Kościół warto zobaczyć, jest już wyjęty z obiegu. Na stojaku jest jakaś tabliczka informacyjna o robieniu zdjęć, ale nic z niej nie zrozumiałem.
Pan z informacji nic, a nic po angielsku, mimo że nie był stary:), ale na moje pytanie 'fotos machen?' (tylko tyle pamiętałem w tej chwili) coś pogadał, pogadał i chyba pozwolił:)

Z Frankfurtu wjeżdżamy do Słubic, na zakupy do Biedronki. Następnie szukamy noclegu i ryzykujemy jadąc jak najdalej na północ, aż znajdzie się coś odpowiedniego.


Tym razem wzdłuż Odry po naszej stronie, początek jest dobry, kostka, potem zaczyna się zwykła droga terenowa. Straszna. Nierówna. Męcząca. 5-6km katorgi w terenie.
Rozbijamy się za Górzycą na polu. "Kąpiel" w 1L wody, szybka kolacja i spanie. Noc ciepła, śpimy w samych majtkach.
Trasa: Guben -> Neuzelle -> Eisenhüttenstadt -> Lossow -> Frankfurt nad Odrą -> Słubice -> Gorzyca

Dane wyjazdu:
104.00 km 20.00 km teren
05:36 h 18.57 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Wzdłuż granicy niemiecko-polskiej -> Dzień 2

Poniedziałek, 19 lipca 2010 · dodano: 19.07.2010 | Komentarze 2

Dzień 2

Udało się przespać w Niemczech na dziko, w nocy przeszkadzały jakieś ryki, ale lepsze to niż mandat.
Dzień zaczynam w kurtke RainCut - trochę chroniła przed chłodem. Okazuje się że mamy z Mikołajem po kleszczu.
Bogaci w nowe doświadczenia (zakupy->zapasy) rano pędzimy do najbliższej wsi do sklepu.

Po niemiecku pamiętałem tylko mineralwasser i dostałem, zapałki musiałem pani narysować na kartce:)
Zdziwiło nas, że nie mają wody nie gazowanej, albo słabo szukałem (kilka sklepów).


Przerwa na herbatkę
Zamiast kubka stosowałem menażkę - dało się wyżyć, choć nie komfortowo, czasem przydałoby się odłożyć trochę wody.
Mikołaj kupił specjalnie na wyjazd kuchenkę na gaz, mieliśmy spory problem z pierwszym zamocowaniem butli;p, warto to przećwiczyć wcześniej.

Atrakcje dnia drugiego: Park Mużakowski, zdziwienie, wrażenia

Za WeiBwasser jedziemy nad Bad Braunsteich, przejechać przez kładkę. Zadziwia nas widok pani sprzątającej kupę po psie (naprawdę zadziwia).

Potem Bad Muskau i Park Mużakowski, wpisany na listę Unesco.
Robi wrażenie, szczególnie różnica między wysokością na jakiej jest ścieżka, a wysokością okolicy. Było warto zajrzeć.


Zjazd na sankach zakończyłby się kalectwem lub śmiercią. Po wjechaniu na samą górę zjeżdżamy w poszukiwaniu Starego Zamku, nie weszliśmy do środka, Mikołaj chciał jechać dalej (wkurza):/

Zaraz po wjechaniu do Polski, kierujemy się do biedronki po "obiad" - zupki chińskie i jakieś żarło na resztę trasy.
Tu ważne doświadczenie - wozić jedzenie także na kolejny dzień (śniadanie, obiad, kolacja) - na wypadek niedzieli, święta, czy braku sklepu.
Kupiłem też 5L baniak wody, na dwie osoby starczył do nocy, także na mycie.

Nocleg i mycie
Rozbijamy się na skraju lasu, kilometr od drogi, ale przy ścieżce - kolejny błąd. Za niedługi czas przejeżdża obok nas auto, z którego wychyla się leśniczy.
Opieprz jak nic, myślę. A on tylko powiedział żebyśmy nie szli w stronę lasu, bo urządzają dziś polowanie. Poczuliśmy się trochę bezpieczniej;p (że to leśniczy, a nie jakaś dzicz).

Mając wodę, wypadałoby się umyć. Komary chyba strasznie lubią spocone ciało, po rozebraniu się były ich miliony:), nie dało się uciec, mycie to połączenie tańca z energicznymi wymachami rękami.
Jedzenie na szybko, bo nie mieliśmy nic na komary, zresztą nie lubię tych środków.


Trasa: Niesky -> Weißwasser -> Bad Muskau -> Park Muzakowski -> Leknica -> Nowe Czaple -> Niewica -> Krolow -> Trzebiel -> Brody -> Jasienica

Dane wyjazdu:
133.00 km 30.00 km teren
07:30 h 17.73 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:167 m

Wyjazd na działkę (1/2)

Czwartek, 3 czerwca 2010 · dodano: 05.06.2010 | Komentarze 0

Wyjazd bardzo spontaniczny, miały być Arkadia, ale ze względu na pogodę zmiana planów. Rower przygotowany tylko na asfalt (slickowe opony), ciężko było nadążyć w terenie.

Z Radkiem ruszamy o 9 rano do mnie na działkę. Przez Las Karolewski jedziemy po Olę



Wieczorem zabieram ich nad pulsujące źródła w Niechmirowie i przy okazji zahaczamy o Park Krajobrazowy Międzyrzecza Warty i Widawki


Trasa:
Trochę długa, dobrze że Radkowi chciało się spisać:P
Pabianice -> Terenin -> Las Karolewski -> Mogilno Małe -> Dobroń Duży -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Barycz -> Rokitnica -> Gucin -> Sowińce -> Malenia -> Wola Bachorska -> Buczek -> Luciejów -> Sędziejowice -> Sędziejowice-Kolonia -> Brody -> Brzeski -> Ptaszkowice -> Branica -> Rembieszów-Kolonia -> Remibieszów -> Woźniki -> Pstrokonie -> Jeziorko -> Korzeń -> Antonin -> Strumiany -> Wielka Wieś B -> Brzyków -> Wielka Wieś B -> Strumiany -> Burzenin -> Szczawno -> Niechmirów -> Pulsujące Źródła -> Niechmirów -> Wolnica Niechmirowska -> Szynkielów -> Stolec -> Szynkielów -> Konopnica -> Rychłocice -> Osieczno -> Brzyków

Dane wyjazdu:
109.00 km 16.00 km teren
05:42 h 19.12 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

48 Ogólnopolski Rajd Jesień Chopinowska (2/3)

Sobota, 12 września 2009 · dodano: 14.09.2009 | Komentarze 0

Stawy Milickie
Z atrakcji dnia drugiego - jedziemy nad stawy Milickie, piękne miejsce, wał między dwoma stawami, mnóstwo ptactwa.


A to moje guru turystyki rowerowej :) nauczyciel Geografii, przodownik PTTK, który wciągnął mnie w rowerowanie


i reszta bandy


W Grabownicy wskakujemy na wieżyczkę obserwacyjną

Rozwalona opona
Pan Jurek łapie dwie gumy, z powodu rozwalonej z boku opony - byliśmy na to przygotowani - 4 zapasowe dętki :). Zaklejam dziurę taśmą izolacyjną i do końca nie było już problemów.

Pałac
A wieczorem w okolicach Mojej woli trafiamy na pałac księcia Wilhelma pokryty w całości korą dębu korkowego !



Zabity dechami, "Zakaz wchodzenia"

Więcej info o pałacu - http://www.sosnie.ovh.org/

Powrót na nocleg


Dane wyjazdu:
107.00 km 11.00 km teren
05:50 h 18.34 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

48 Ogólnopolski Rajd Jesień Chopinowska (1/3)

Piątek, 11 września 2009 · dodano: 14.09.2009 | Komentarze 0

Ośka
Na 4 dni przed wyjazdem postanowiłem rozebrać i nasmarować przednią piastę. Wszystko poszło ok, do momentu złożenia, zobaczyłem, że gwint po jednej stronie ośki jest całkowicie zjechany, tak samo na nakrętce kontrującej... W serwisie dostałem jakąś używaną ośkę, ale bez pasujących nakrętek ... myślałem że nie pojadę ... chyba dzień przed wyjazdem znalazłem w końcu całą, nową oś do piast Quando, pasowała, uff.
Jak zwykle zawiodłem się na Bicyklu (sklepie), konkretnie na obsłudze.


Rajd zorganizowany przez PTTK, ale my jeździliśmy swoimi trasami, częściowo pokrywającymi się z trasą rajdu.
Trasę mieliśmy tak zaplanowaną, żeby wystartować razem z rajdem i odłączyć się w celu zwiedzania.

Rower - drobne zmiany
Ostatnio zajmuję się odchudzaniem rowerka i pojechałem z takimi zmianami:
- brak stopki - kilkaset gram mniej! Rower stawialem przy scianie, drzewie lub normalnie kładłem - wg. mnie opłaca się wyrzucić
- wylajtowany tylny błotnik - tzn. uciąłem pręty mocujące 2 z 4 - działa dalej b. dobrze
- odchudzony o 10 g bagażnik :) przyciąłem rurki mocujące


Jedziemy w 7 osób, szczerze powiedziawszy słaba grupa - rowery nieprzygotowane (piski, trzaski), chłopaki nie umieli panować nad rowerami i codziennie po kilka razy były kraksy i karambole.

W okolicach stacji przekaźnikowej (chyba) w Winiarach


Problem z bagażnikiem
Przed dojazdem do Ostrowa któremuś z chłopaków odpada cały tylny bagażnik, w domu podobno dokręcał, zgubiły się obydwie górne śrubki.
Miałem przy sobie trochę drutu i przymocowaliśmy tak bagażnik, oraz śrubkami od bidonów (ale się wykręcały).

:/ klapa

Po dojechaniu do Ostrowa okazało się że Rajd już odjechał i nie mamy szans ich dogonić... trudno. Uzupełniamy płyny i pojechaliśmy sami do ośrodka "Biały Daniel", gdzie mieliśmy zapewniony nocleg.



Trasa: Pabianice - (PKP) - Kalisz Winiary - Chełmce - Szałe - Kalisz stare miasto - Żydów - Ołobok - Sieroszewice - Ostrów Wielkopolski - Gorzyce - Odolanów - Sośnie - Moja wola

Dane wyjazdu:
123.00 km 21.00 km teren
07:08 h 17.24 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Powrót Częstochowa (3/3)

Sobota, 11 lipca 2009 · dodano: 13.07.2009 | Komentarze 0

Więcej zdjęć z wyjazdu TUTAJ


Jak się okazało rano, zatrzymaliśmy się w miejscu którego nie obejmuje mapa, jednak z pomocą naszego systemu nawigacji telefonicznej (Radek), a później ludność wydostajemy się ze Zdrowej na Jacków, Lgotę Małą (!)
[FOTO]


A taka była pogoda (godzina 12:32!!!)



O 16-17 pogoda się stabilizuje, przestaje padać i jest słoneczko.


W Zelowie rodzielamy się z Mikołajem,
wszyscy mówią że jedyna droga do Pabianic to droga krajowa 12 + wojewódzka 485
, ale jadę do przez Bujny Księże do Karczmy


kawałek drogą i skręcam w las, do Drzewocin i Ldzania.

Potem już tylko najcięższy etap (Mogilno-Róża)
[FOTO]

... a nie to nie to, najcięższe jest jednak wniesienie roweru na pierwsze piętro do domu, myślałem, że zdechnę:)







Koszt takiego wyjazdu: 42zł, gdyby nie piwo, byłoby kilkanaście zł mniej:P, reszta poszła na jedzenie i picie (bułki, chleb, paprykarz, pasztet, zupki błyskawiczne, woda i soki)

Trasa: Zdrowa - Jacków - Lgota Mała - Szczepocice - Radomsko - Woźniki - Łękińsko - Łękawa - Bełchatów - Zelów - Bujny Księże - Karczmy - Drzewociny - Rokitnica - Ldzań - Mogilno Duże - Róża - Pabianice

Dane wyjazdu:
103.00 km 5.00 km teren
06:15 h 16.48 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

W końcu jakiś wyjazd - do Radomska (1/3)

Czwartek, 9 lipca 2009 · dodano: 13.07.2009 | Komentarze 1

Więcej zdjęć z wyjazdu TUTAJ



Na jakikolwiek wyjazd czekałem od dawna, wcześniej kontuzje i brak czasu. Było wiele "chętnych", ale a to pogoda zła, nie bo cośtam.
Okazało się, że Mikołaj z klasy szykuje się do wyprawy nad morze i z chęcią nabierze trochę doświadczenia.

Mieliśmy jechać o 8 rano, trasą zaplanowaną przez Radka. Mikołaj się spóźnia, więc razem z Radkiem jedziemy po niego pod SDH.
Tylne koło łapie jakiś drut (parking SDH) i muszę łatać zanim zaczęliśmy. Opis trasy do Zelowa tutaj. Dalej jadę tylko ja i Mixołaj

Pogoda: kropi - pada - świeci słońce - pada - leje, mniej więcej w takiej kolejności, cały dzień.

Ciekawa rzecz - ubrania przeciwdeszczowe były rzeczywiście przeciwdeszczowe - co je założyliśmy to przestawało padać. Zawsze! Zdjęcie ich skutkowało pogorszeniem pogody już po kilku(-nastu) minutach.



Mimo zaproszenia nie skorzystaliśmy (Kluki?)


Sesja na torach w między Kaszewicami a Kuźnicą






Objeżdżamy wielką dziurę kopalni węgla dookoła (gmina Kleszczów, mają lepsze ścieżki rowerowe niż ja!)





W Żłobnicy zostajemy poczęstowani herbatką w sklepie (+3 do morale zespołu)




O 22:12 robijamy się w lesie w okolicach Dobryszyc, gdyby nie Ulock nie mógłbym spać spokojnie
Dobrze, że wziąłem 0,5L wody, mieliśmy jak umyć zęby.





Podstawą przetrwania całej wyprawy były:
reklamówki zakładane na buty, naprawdę bardzo skuteczne
menażki i herbata, gorącą wodę i zupki mieliśmy ze sklepów, nikt nie odmówił turystom:)
kurtki! i ciepłe spodnie
nóż


Trasa: Pabianice - Terenin - Pawlikowice - Las Ślądkowicki - Ślądkowice - Mierzączka Duża - Drzewociny - Karczmy - Zabłoty - Bocianicha - Kociszew - Kolonia Kociszew - Zelówek - Zelów
- Strzyżewice - Parzno - Kluki - Kaszewice - Kuźnica - Nowy Janów - Rogowiec - Kamień -