Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi miok z miasteczka . Mam przejechane ponad 20000km (15913.58 opisane na bikestats, w tym 2767.60 w terenie) .

Jeżdżę ze śmieszną prędkością 17.58 km/h i się wcale nie chwalę.


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy miok.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
115.42 km 3.00 km teren
06:56 h 16.65 km/h:
Maks. pr.:85.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy:775 m

Góry Świętokrzyskie z robotami (2/4)

Środa, 4 sierpnia 2010 · dodano: 10.08.2010 | Komentarze 5

Budzę się znowu o 6:00, tak się zostało od szkoły, a później uczelni:/
Rano śniadanko na kuchence, potem ruszamy do Huty Samsonów.

Samo szycie
Radkowi cały czas urywają się sakwy, dobrze że poprzedniego dnia załatwiłem trochę sznurka w sklepie. Przy pomocy scyzoryka szyję zaczepy. Robota męcząca, bo w szpikulcu nie było oczka żeby przewlec sznurek. Po kilkudziesięciu(!) minutach udaje się.



Huta Samsonów

Zmęczony jestem

Dąb Bartek i obiadek luxus


Po obejściu Bartka idziemy na przeciwną stronę ulicy, pod wiatę. Gotujemy wcześniej zakupiony ryż, oraz zupki (na dwie kuchenki).
Tym sposobem mamy luxusowy, dwudaniowy obiad:)
Ryż z Radkowym dżemem był super.

Podjazdy, zjazdy i jazda


Ta sprawa wyglądała strasznie, przynajmniej dla mnie. Kolana i ciężar (woziłem wszystkim jedzenie i inne dodatkowe klamoty) nie pozwalają mi efektywnie podjeżdżać. Przed każdym podjazdem ja zostaję sam, a Ola z Radkiem mkną do góry.
Często prowadziłem rower.

Zjazdy nie byłyby takie złe, gdyby nie to, że brakowało mi przełożeń w napędzie planetarnym:(

A to nabiło się samo, bez mojego pedałowania

Po płaskim jechało się ok, głównie w cieniu Radka;p


Ola z Radkiem namawiają się jak szybko zostawić mnie w tyle:)

Świętokrzyski Park Narodowy - ucieczka;)
Nie mogłem wytrzymać z nimi jazdy, pod koniec dnia kończy się przyjemność i zaczyna zwykłe tyranie.
Postanawiam oderwać się od mojej grupki i pojechać po swojemu.
Robię zdjęcie mapy i ruszam przed siebie.


Zjeżdżam w głąb Parku Narodowego, bo nie dobrze mi było od asfaltu.

Jak to zwykle bywa ze mną, po wjechaniu 2km w las zgubiłem ścieżkę:)

Było przyjemnie, nie obchodziło mnie że noc spędzę w lesie, ale jednak zdecydowałem się wrócić, bo nie wiedziałem gdzie trafię (bez kompasu).
Wtedy BARDZO, BARDZO, BARDZO żałowałem że nie wziąłem kasku, bo czekał mnie cudowny zjazd po kamyczkach, musiałem ograniczyć się do 25km/h i tak było niebezpiecznie.

Wyjeżdżam z powrotem na asfalt, a zaraz szok:

Oddzielny pas dla rowerów:)


Widok na góry nocą

Dołączam do Oli i Radka, Radek smutny że nie zaliczyliśmy Świętego Krzyża, a ja szczęśliwy:)

Po ciemku jechało się dobrze, głód zwalczyłem super batonikiem z chleba i kabanosa - nie mogę jeść czekolady:( - nie tak kuszące, ale mięsko też dobrze zadziałało.

Do bardzo późna szukamy jakiegoś lasku, Ola chyba prowadzi rower podczas snu, jest tak zmęczona, podobnie ja.


Komentarze
radek3131
| 19:58 środa, 11 sierpnia 2010 | linkuj Ale przy większej masie się szybciej rozpędzasz. ;p
miok
| 22:10 wtorek, 10 sierpnia 2010 | linkuj haha! Masa, Radek, masa, sam mi to powtarzałeś:)
radek3131
| 20:48 wtorek, 10 sierpnia 2010 | linkuj 85km/h to trochę za dużo :) Chyba, że ścinałeś zakręty pod prąd.
miok
| 19:03 wtorek, 10 sierpnia 2010 | linkuj Prawie trafiłeś:) te które się urywały były robione z teczek na dokumenty, takich materiałowych. Doszyte rzepy i przelotki. Nie były pierwszej młodości, ale i tak wytrzymały dłużej niż niektóre sklepowe produkty.
Misiacz
| 19:00 wtorek, 10 sierpnia 2010 | linkuj Co to za sakwy? Z tornistra zrobione?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa bohat
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]