Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi miok z miasteczka . Mam przejechane ponad 20000km (15913.58 opisane na bikestats, w tym 2767.60 w terenie) .

Jeżdżę ze śmieszną prędkością 17.58 km/h i się wcale nie chwalę.


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy miok.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

| 2011 SŁOWACJA-WĘGRY

Dystans całkowity:561.41 km (w terenie 3.00 km; 0.53%)
Czas w ruchu:30:31
Średnia prędkość:18.40 km/h
Maksymalna prędkość:60.80 km/h
Suma kalorii:4814 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:93.57 km i 5h 05m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
115.00 km 0.00 km teren
05:57 h 19.33 km/h:
Maks. pr.:60.80 km/h
Temperatura:35.0
Podjazdy: m

.... (6/10)

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · dodano: 10.09.2011 | Komentarze 0

Dziś nabijam maxa na wyjeździe z Retsag/Vac(?)- 60.8km/h, w górach nie chciałem szaleć, nie z takimi hamulcami (1 v-brake+torpedo):)

Narzekam
Głupie nabijanie kilometrów bez celu - jedyne co siedziało w mojej głowie tego dnia. Przynajmniej zrobiło się płasko.
O ile na Słowacji pogodziłem się, że jest mało dróg do wyboru, to przejazd przez Budapeszt największymi ulicami i przeciskanie się przez zakorkowane trasy wkurzyły mnie do granic wytrzymałości.
W południe 35st, jedzie się źle, Radek nie chce się zatrzymać i przeczekać:/ Prawie całą dzisiejszą trasę pokonaliśmy na zakazie jazdy dla rowerów, dziwiłem się bo nikt nie trąbił, nie krzyczał jak u nas.

Przed centrum Budapesztu przeciskamy się przez dziurę w ogrodzeniu i gotujemy na "ognisku" spaghetti.
W ERD zatrzymuję się w warzywaniaku po jabłka, banany i śliwki. Przy okazji zauważyłem zniknięcie jednej rękawiczki:(

Niezbyt ciekawy dzień, dodatkowo zmęczenie daje się we znaki (wstajemy codziennie o 5.30).
Jestem na tyle zmęczony, że odpuszczam mycie. Najniższa temp w nocy: 20st.

Trasa: Retsag - Vac - God - Budapeszt - Erd - Martonvasar

Dane wyjazdu:
120.00 km 0.00 km teren
06:15 h 19.20 km/h:
Maks. pr.:53.30 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy: m

Węgry (5/10)

Środa, 17 sierpnia 2011 · dodano: 10.09.2011 | Komentarze 0

Dosyć szybko lądujemy na Węgrzech. Gorąco. Cały czas żałuję, że wziąłem tyle żarcia z domu - kiełbaski, batoniki, kaszki itd. Przecież to nie dzikie kraje:).

Zakupy w Lidlu, potem wjeżdżamy na pizzę do "najlepszej restauracji w mieście". Przed granicą z Węgrami wymieniamy po 20EUR na forinty. Oj dziwnie się operowało setkami i tysiącami:).
Dodatkowo nikt nie wydawał forinta - dwóch reszty.

Zdjęcie na granicy, dalej dobra droga i znaki ograniczenia prędkości na 1 kilometrze: 70-80-90-100.
Dziwne uczucie, kiedy uświadomiłem sobie że Polska jest już tak "daleko".
Wszystkie sklepy są już zamknięte, nie znamy żadnego słowa po węgiersku. Prędzej dogadalibyśmy się po niemiecku, gdybyśmy umieli:)
Skończył się pierwszy komplet akumulatorków w aparacie, w telefonie bateria za 3,5zł, na wyczerpaniu (wziąłem 3 baterie zamiast ładowarki).
Brakuje jakiejś latarki typowo do namiotu, telefonu szkoda, a rowerowa jest za mocna. Zastanawiam się też nad innym kompletem obuwia na podróże, obecne 1,6kg sandały+buty to trochę za dużo jak na mnie, chociaż jest wygodnie.

W nocy 14st.

Trasa: Rimavska Bana - Slovenske Darmoty - [H] - Balassagyarmat - Dejtar - Retsag

Dane wyjazdu:
90.44 km 0.00 km teren
04:55 h 18.39 km/h:
Maks. pr.:58.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Słowacja, Parki Narodowe (4/10)

Wtorek, 16 sierpnia 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 0

Gotuję szybko śniadanie na denaturacie, kaszka mleczna z Biedronki.


Fajne długie zjazdy, oczywiście poprzedzone adekwatnymi podjazdami. Jeden z nich naprawdę epicki, żal zatrzymywać się na zdjęcia (Park narodowy, góry), muszę tam wrócić! (chyba między Hranovnica a Cervena Skala).
Jeden błąd (flak z przodu, hamulec, dziura w drodze) i leci się głęboko w dół, w kilku miejscach były rozerwane barierki.
W trakcie jednego z takich zjazdów muszę wymienić klocki, zjadły się do metalu, na szczęście jakoś udało się zatrzymać.




Telgart - jemy obiad (ja 0,4kg ziemniaków, Radek pizza) i uzupełniamy płyny, razem 3EUR. Przy okazji suszę śpiwór, bo od dotykania ścianek woda kapała na nogi. Pranie schnie momentalnie.
W oczy rzuca się duża liczba cyganów. Suszymy namiot i zaraz zjawiły się tabuny oferujące zakup złotych pierścionków.
Przy wyjeździe z miast zamiast pierścionków stali z grzybami i jabłkami.
Zakupy w Realu, płacę kartą 4EUR, próbuję w końcu Kofoli, posmakowała.


Przecinając Tisovec zaczepia nas facet z dzieckiem na rowerze, wywiązała się miła rozmowa, dało się zrozumieć słowacki.
Pokazał nam źródełko z którego leciała woda podobna do Muszynianki/Kryniczanki i innych wód wysokomineralizowanych. Co ciekawe była gazowana(?) i zimna!
Plac w tej wsi zapełniony cyganami, tym razem nie mieli złota i pokazali od razu drogę do sklepu.
Dojeżdżamy jeszcze do Hnust'a mijając kopalnię (?) i rozbijamy się obok zakładu na wzgórzu.

Dane wyjazdu:
88.72 km 0.00 km teren
05:17 h 16.79 km/h:
Maks. pr.:57.90 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy: m

Wjazd na Słowację (3/10)

Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 · dodano: 03.09.2011 | Komentarze 0

Dziś wypadła mniej ruchliwa trasa. (Chyba) w Brzegach czeka nas fajny długi zjazd, ale nie mogę poszaleć, klocki na zużyciu i torpedo się przegrzewa, po dotknięciu poparzyłem palce, podejrzewam że nie wpływa to zbyt dobrze na smar i elementy. Radek ciągle ponagla, a ja się wlokę:)

Na zjazdach zdarzało się że traciłem równowagę - rzucało tyłem, co przy prędkościach 50km/h nie napawało radością.


Gorąco, prawie 30st, dojeżdżamy na Słowację. Fotki, sklep i po drodze trafiło się źródełko z bijącą lodowatą wodą, z czego skorzystaliśmy.


Widoki niesamowite (droga wiedzie wzdłuż Parku Narodowego), ale wolałbym je podziwiać dłużej, robiąc mniej km. Nie ma też zbytnio czasu na robienie zdjęć.

Około 15 rozpadało się, a po drodze był kantor + bar, Radek kupił Euro, zamówiliśmy też jedzenie i picie (piwo tańsze od Coli! 0,7EUR vs 1,1EUR).
Radek wziął namiot (szkoda, że dopiero jak skończyły się górki), a jedzie się jakieś 2,7kg lżej:). Na Śląski dom Radek podjeżdża sam, bo musi wypełnić plan, a ja czekam ponad godzinę, zaczynałem się martwić.


W końcu po zmroku przyjeżdża, mamy nocny zjazd na Gerlachov, w tle widać rozświetlony Poprad. Super widok (zdjęcie tego nie oddaje:)

Jest późno, śpimy bez mycia i kolacji. Ok 1 w nocy budzi nas ulewa, namiot trochę przecieka, choć chroni lepiej od Lidlowej jedynki. Znowu tylko alumata, 14st w nocy.

Dane wyjazdu:
101.80 km 0.00 km teren
05:29 h 18.57 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: m

Wyjazd z PL (2/10)

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · dodano: 03.09.2011 | Komentarze 0


Rano spisuję ODO z licznika: 1425,6, co okazało się dobrym posunięciem (upadł kilka dni później). Sporo męczących podjazdów.

Zabieranie się w góry z takim bagażem i rowerem wyposażonym w hamulec torpedo plus jeden v-brake, nie było dobrym posunięciem - koło przesuwa się w osi, następstwem czego jest skaczący/spadający łańcuch.
Jazda w takiej konfiguracji jest stresująca, nie mam pewności czy będę mógł wyhamować rower w awaryjnej sytuacji.


Przed Myślenicami spotykamy małżeństwo ze sportowym zacięciem, prowadzą nas lepszą drogą, aby ominąć ruch. Na obiad 17zł schabowy.

Na 60km bierze mnie osłabienie (mroczki itd), za radą Radka zażywam Coca Colę i jest niby lepiej.


Radek wpadł na pomysł, żeby jechać Zakopianką..., kawał podprowadzam rower. Żałuję że nie zjechałem na bok, bo po wewnętrznej stronie była asfaltowa dróżka.


W okolicach Sieniawy znajdujemy fajną górkę, na której szczycie rozbijamy obóz.
Trochę zmartwił mnie facet siedzący w krzakach, ale okazał się pasterzem i zapewnił, że bez problemu możemy tu biwakować. Miejscówka bardzo udana.

Na górze zauważyłem, że pękła spinka. Dobrze że wytrzymała podjazd, bo mogło być niebezpiecznie przy takim ruchu.


Zbliża się noc, rozpalamy kuchenkę na drewno i robi się spaghetti z sosem i kiełbasą (byłoby mądrzej znieść zapas drewna przed rozpaleniem). Myjemy się, ja robię pranie w mini pralce - uciętej butelce 5L, całkiem wygodnie:)
Temperatura 14st, ale wieje chłodny wiatr, ukazała się wada namiotu - za duży przewiew, szczególnie jak za daleko przypnie się tropik.

Trasa: Kryspinów - Kraków - Świątniki Górne - Siepraw - Dobczyce - Kasina Wielka - Mszana Dolna - Rabka Zdrój - Chabówka - Rdzawka - Sieniawa

Dane wyjazdu:
45.45 km 3.00 km teren
02:38 h 17.26 km/h:
Maks. pr.:37.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Polska-Słowacja-Węgry (1/10)

Sobota, 13 sierpnia 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 0

Plan
Wyjazd zaplanowany przez Radka. Plan: Polska-Słowacja-Węgry-Słowenia-Włochy-Austria-Czechy-Polska. Po drodze teoretycznie jest co zwiedzać. Teoretycznie miał być czas na odpoczynek.

Zdjęć z tego dnia kilka, nic ciekawego nie było.

Umówiliśmy się na spotkanie pod Krakowem - ja pociągiem, Radek pognał rowerem 217km.
Biorę 100zł, 50EUR (oidp), 1000 koron i kartę płatniczą (rozliczaną podobno w Euro).

Złośliwość
Zmieniam zębatkę (38/22 zamiast 38/19). 19z biorę na zapas, jak się okazało niepotrzebnie. Ryzykownie grzebać przy napędzie tuż przed wyjazdem.

Spieszę się na Łódź Kaliską (ok 15km), do odjazdu pociągu 45min. Przed wyjazdem z Pabianic rozcinam oponę szkłem na 3cm. Jak się okazało nie wziąłem klucza imbusowego do demontażu zacisku, mogę zapomnieć o wymianie dętki.
Pora łatać bez wyjmowania koła, wszystko zajęło nie więcej jak 5minut i koło było gotowe. Rekordowy czas:)

Ledwo zdążyłem na pociąg, minutę po wejściu odjechał. Do Krakowa nieźle się zmęczyłem ciągłym staniem.

W Krakowie popytałem o sklep rowerowy, bo Radkowy klej wyparował, przy okazji zgubiłem się i porobiłem trochę kółek. Wyjeżdżam do Kryspinowa, mieliśmy się tam spotkać, ale burza opóźniła Radka. Zjadam obiad (pieczeń 17zł) i czekam 4 godziny.


Rozbijamy namiot za czyimś domem, gotujemy kolację i lulu w nowym namiocie. Noc 15st, spałem tylko na alumacie i byłem szczerze zdziwiony, że nie było zimno (tylko 80g wagi zamiast 220:).

Trasa: Pabianice - Łódź - (PKP) - Kraków - Kryspinów