Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi miok z miasteczka . Mam przejechane ponad 20000km (15913.58 opisane na bikestats, w tym 2767.60 w terenie) .

Jeżdżę ze śmieszną prędkością 17.58 km/h i się wcale nie chwalę.


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy miok.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
51.00 km 5.00 km teren
03:12 h 15.94 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m

Wzdłuż granicy niemiecko-polskiej -> Dzień 1

Niedziela, 18 lipca 2010 · dodano: 18.07.2010 | Komentarze 1

Dzień 1 - niedziela
Rano
Krótka rozgrzewka i kończę pakowanie.

Na start
Pociąg o 8 rano z Pabianic, około 50zł z rowerami do Zgorzelca.

Mikołajowi coś odbija i zachowuje się jak małpka:)


Przesiadka we Wrocławiu, niestety do niemieckiego pociągu - niby luksus, ładnie, fajnie, ale mało miejsca, ledwo weszliśmy z rowerami.
W środku jak w nowych tramwajach, automaty do wydawania biletów, kibelek na środku wagonu, między siedzeniami (zakryty):).


Wysiadamy w Zgorzelcu, wieje. Robimy zakupy w Biedronce, która okaże się naszym żywicielem przez najbliższy tydzień.
Mikołaj wymiania jeszcze złotówki na euro.

W Niemczech
Po przekroczeniu granicy kręcimy się trochę po mieście - nie mamy żadnej mapy Gorlitz, nie wiemy w którą stronę jechać, z pomocą kompasu jedziemy na północ.


Trafiamy na starówkę, gdzie kupuję mapę, jak się okazało przeciętną za 7EURO :/.


Z mapą kierujemy się w stronę Niesky, szukamy ścieżki i ku naszemu zaskoczeniu wiodła ona nawet przez pole, bardzo dobrej jakości ścieżka przez pole!

Gubimy się w mapie, na której są zaznaczone TYLKO ścieżki rowerowe (jest ich tak dużo), więc nie można się zorientować względem zwykłych dróg (które często były również rowerowymi). Po drodze mijają nas rodacy, ale nie zdążyłem ich zatrzymać, za to od kolejnego rowerzysty uzyskuję info gdzie jesteśmy i gdzie jechać.
Pierwszy raz w życiu używam angielskiego werbalnie do własnych celów:), czyli nie do odpowiedzi w szkole.

Głupota. Nasza.
Po południu dochodzimy do wniosku, że fajnie byłoby coś zjeść. Ale nie, nie może być tak prosto - Mikołaj wziął kuchenkę, ale nie zapałki. Na początku było to śmieszne.
Kiedy okazało się że sklepy w Niemczech są pozamykane po południu (albo cały dzień) w niedzielę, a my nie możemy dostać NIC do jedzenia, picia, odpalenia gazu, robi się smutno.
Od popołudnia nie jedliśmy nic, picia też niewiele.
Sklepów mieli tam niewiele, u nas na każdym kroku można coś spotkać - tam zero, lub jeden na wioskę, w mieście lepiej, ale bez cudów.
Zaczynają mnie łapać skurcze w stopach - nie wiem od czego, nie było to przyjemne.

Nocleg
Wygłodniali, w parszywych nastrojach włóczymy się do przodu, w stronę Niesky. Po drodze żadnego otwartego sklepu, zero nadziei.
Młodzież mówi średnio po angielsku, przeplatanką niemiecko-angielską, dowiedziałem się tyle, że jest otwarty bar, gdzie mogę kupić kebab. Ekstra.
Wjeżdżamy do lasu, żeby się przespać.
W czasie rozbijania namiotu przychodzi sms od Radka: "[..] nie nocujcie na dziko na terenie Niemiec, bo surowo przestrzegaja przepisow i latwo mozna dostac wysoki mandat.". Super:)
Wjechaliśmy w głąb lasu, ale noc nie była przyjemna, cały czas czekałem aż do namiotu zapuka odpowiednia służba, żeby nas ukarać.
Najniższa temperatura w nocy: 16stopni w namiocie, na zewnątrz 3 stopnie mniej. Chłodno, bo wilgotno, obawiałem się czy nie wziąłem za mało:)






Trasa: Pabianice - (PKP) - Zgorzelec - Gorlitz - Schopstal - Konigshain - Wiesa - Jankendorf - Odernitz - Niesky - Stannewisch


Komentarze
Misiacz
| 21:46 środa, 21 lipca 2010 | linkuj Jej! Czemu się nie pochwaliłeś jakoś, że jedziesz taką fajną trasą? Pozdrawiam!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]